Ostatnie dni obfitują w swobodne spacery i lekkie wymiany myśli. Planowanie podróży, nie tylko tych, które można odbyć pociągiem czy samochodem, stało się moim ulubionym zajęciem. Dryfuję z dala od starych i nowych obowiązków i obawiam się, że skończy się to dla mnie trudnym upadkiem. Chodzę spać późno, czasami łapie mnie bezsenność, ale nie jest ciężka i doskwierająca, a raczej bierze się z wesołego napięcia i chęci łapania z dni jak najwięcej.
Spacerowaliśmy ostatnio w pięknym słońcu i w pięknych miejscach. Przez przypadek przepłoszyliśmy kaczki, które poderwały się do lotu z przeraźliwym kwakaniem-to był piękny dotyk natury. Chciałabym już jesień, a jednak obawa, że w ciemne, długie wieczory będę tęsknić za sierpniowymi spacerami, budzi we mnie żal. Trudno chyba będzie pozbyć się wrażenia, że ciepłe, zachodzące słońce wciąż muska nasze policzki i dłonie.