Luty nie obfitował w zdjęcia i być może marzec też nie spełni moich oczekiwań w tym zakresie. Poprzedni miesiąc był raczej domowy, chociaż jedna podróż przerwała to domowienie się na krótko. Relacji z podróży nie będzie, ponieważ-o zgrozo!-nie wzięłam ze sobą Zenita, ale chciałabym za to podzielić się drobną, wręcz intymną chwilą, jaką jest dla mnie okresowe oglądanie znaczków, które kojarzy mi się nieco z dzieciństwem. Pragnienie obejrzenia ich zaczyna się zawsze od pięknych książek. Moja drobna, wyrwana chwila z dzieciństwa, a jednak tkwiąca w teraźniejszości.
Z dłońmi Mamy.
beautiful and poetic your post, as your photos!
OdpowiedzUsuńI like the first with the little horse and the second ...
but they are all very beautiful!
Thank you, Jens! <3
UsuńKiedy byłam młodsza, z umiłowaniem oglądałam znaczki mojej mamy. Muszę je ponownie odnaleźć, zainspirowałaś mnie bardzo.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zainspirowałam <3 Warto podróżować po starych zamiłowaniach.
Usuń